- Sebastian Adamczewski
- 2 dni temu
- 2 minut(y) czytania
Przed południem
Czwartek - ostatni dzień zajęć w tym tygodniu. Jeszcze dwie godziny z Rafałem i po południu igły Moniki. Czuję się już całkiem dobrze.. Obawiałem się trochę tej infekcji, przede wszystkim ze względu na to, że nadal nie bardzo mam wpływ na oddech. Już co prawda jestem w stanie na chwilę go wstrzymać i nieznacznie pogłębić ale nadal nie umiem oddychać ustami - wymuszone to i nienaturalne.. Duszę się zwyczajnie i nie wiem co robić z językiem, kiedy mam otwartą buzię. Mam wrażenie jakiegoś ciała obcego w gębie.
Nie odchrząknę, co w wypadku choroby mogłoby być nieciekawe.. I spory kłopot z połykaniem przy niedrożnym nosie.. Nie ma co jednak biadolić - przeszło bokiem.. Jeden dzień, no dwa - rozeszło się jak zwykle. Od lat tak jest, że łapię infekcje i po dwóch, trzech dniach bez wspomagania mam po wszystkim. Covida prawie nie zauważyłem.. Pamiętam - Paweł był wtedy w trasie w Chinach i prawdopodobnie przywiózł “to”, bo do tygodnia po jego powrocie z trasy obaj byliśmy chorzy.. Przeszło jak zwykle grypa.
Kiedy stoję - mięśnie zachowują się coraz pewniej. Stoję już bez podporu dość pewnie i rzadko koryguję “pion” druga ręką. Prawą ręką za plecami jestem w stanie złapać - właściwie dotykać - łokcia lewej ręki. Jeszcze trochę i ten łokieć złapię. To informacja dla mnie, że łopatki się trochę ruszyły, że plecy puszczają i wyginają się w krzyżu do tyłu, czyli klatka trochę idzie do przodu. Poza tym stabilność jest lepsza skoro mogę sobie pozwolić na to, żeby ręce mieć z tyłu. A w razie czego spokojnie dam radę szybko wyciągnąć rękę, żeby się złapać.
Cieszy mnie to, że na telefonie coraz rzadziej poprawiam słownik. “Pisze” jeszcze głupoty, szczególnie kiedy mam coś do “powiedzenia” i wtedy czasami jedno, krótkie zdanie to minuta lub dwie. To co czasem wychodzi, to porażka.. Zmiana jest wynikiem tego, że ręką trochę pewniejsza albo po prostu tego, że zmieniłem telefon na większy (poprzedni niestety na wskutek zderzenia z ziemią “udał się” do krainy wiecznych łowów)..
Na skutek choroby byłem troszkę słabszy - nie “właziłem” na platformę wibracyjną ani na piłkę - myślę, że mogę to już”naprawić”..
Jadę poćwiczyć..


