
Sobotni, zimowy poranek.. Jest 3 lutego 2024 - ferie się zaczynają. Za oknem kilka centymetrów śniegu i trochę prószy.. Temperatura znośna jak na tę porę roku.. Zwykle wychodzę boso na taras..podreptać w mokrym śniegu zanim głowa się do reszty obudzi i zacznie w myślach krzyczeć "zimnoo".. Jednak dziś może nie. Kijowo się czuję.. Słabo jakoś.. I w głowie mi się lekko kręci.. Przejdzie..
Od dłuższego czasu miewam zawroty głowy. Na chwilę ale ot tak - bez powodu. Ale dziś to jakoś mało znośnie - chyba pójdę do lekarza.. Wczoraj grałem z Igim w ping - ponga. Może przesadziłem.. Dobra godzina wysiłku - trzeba się było postarać. To praktycznie z jego powodu te trampoliny, rolki itd. Jak się ma tak młodego syna - o pretekst nie trudno.. A mnie wczoraj - jak by nie patrzeć - zegar życia 50 pokazał.. Może czas trochę odpuścić.
Kurde.. Nie przechodzi. Nie dobrze. To chyba coś poważniejszego niż myślę. Poproszę chyba Lenę, żeby mnie zawiozła do lekarza, bo jakoś sam nie bardzo się czuję na siłach.. Zwykle - póki mogę - takie rzeczy załatwiam sam ale tym razem to nie przelewki.
Czekam przed domem, na schodach brodząc bezmyślnie stopami w śniegu. Lena podjeżdża - zwykle o tej porze robi zakupy na targu. Dobrze, że dziś ze względu na pogodę jest inaczej - nie muszę czekać zbyt długo - jest naprawdę kiepsko - chcę mieć to już z głowy cokolwiek to jest..
Jestem już w dobrych rękach. Czuję się bezpiecznie - wiem, że cokolwiek się podzieje ona to ogarnie..
Pogotowie.. Siedzę grzecznie na ławce i czekam.. Czuję się ciasno w swojej skórze.. Gapię się w podłogę, próbując spokojnie oddychać.. Kiepsko to wychodzi.. Zawał czy ki diabeł? Chyba ten ping - pong wczoraj faktycznie był za intensywny. Trochę muszę odpuścić. PESEL robi swoje..
Lena widzi,że jest kiepsko więc wymusza, żeby mnie przyjęli bez kolejki. Zadają mi jakieś pytania, na które odpowiadam zdawkowo..Zaczynam się czuć coraz ciaśniej. Mam kłopot, żeby się wysłowić. Coś podpisuję, zdążyłem napisać tylko jedną literę.. Kozetka, zielone zasłony. Jest mi cholernie zimno..czuję jak całym mną telepie. Zostałem sam. Czy to już? Tak ma wyglądać koniec? Chyba się ślinię.. I trzepie mną niemiłosiernie.. Już mi wszystko jedno.. Jeśli to koniec to chcę już..teraz..zimno..

