top of page

Mózg ludzki praktycznie kontakt z rzeczywistością ma tylko dzięki zmysłom. Właściwej interpretacji bodźców, które do niego docierają. Impulsów elektrycznych. To trochę jak alfabet Morse’a - zestaw długich i krótkich sygnałów dźwiękowych, które człowiek z czasem uczy się rozróżniać. Zanim to nastąpi to tylko jednostajne, niezrozumiałe “pikanie”. Nie od dziś wiadomo na przykład, że oko ludzkie "widzi" do góry nogami a dopiero mózg sobie ten obraz odwraca.. Czy wydaje Wam się, że widzimy zatem "w czasie rzeczywistym"? Co jeszcze mózg robi z tym obrazem, kiedy ten "prąd" interpretuje - nie wiemy..  Czy mój kolor czerwony jest na pewno taki sam jak Twój?
U mnie na skutek niedotlenienia doszło do poważnych uszkodzeń, związanych z komunikacją mózgu z ciałem ale też częściowo "interpretatorów" sygnału - prądu. Sygnał jest źle odbierany - śnieży jak niewłaściwie dostrojony telewizor. Chcę na przykład zgiąć nogę a prostuję ją jeszcze bardziej. Sygnał o czynności został wysłany ale źle zinterpretowany trafił nie tam gdzie trzeba. Na takiej zasadzie, jakby kapitan krzyczał do maszynowni przez zepsute radio "cała naprzód!" a ci pośród szumów i trzasków zrozumieli "cała wstecz!".
Mózg dorosłego, inteligentnego (bez fałszywej skromności) faceta został nagle zamknięty w ciele niesfornego dziecka.. I choć różne rzeczy dzieją się zdecydowanie wbrew mojej woli i w pełni świadomy ich jestem - nie mogę ich powstrzymać. Mówię "to ja tu rządzę - w pełni nad tym panuję" i skupiam się na tym, po czym moje ciało parska śmiechem, opluwając się przy tym, bo ktoś popatrzył mi w oczy. Możliwość komunikowania się ze światem skąpą ilością gestów nie do końca sprawnej ręki też nie jest bez znaczenia.
Teraz komunikuję się pisząc w tłumaczu Google i odtwarzając na głos to, co napiszę.. Niby, żeby nie było nieporozumień. Często używam techniki "swype" - przesuwając palec od litery do litery, bo tak łatwiej. Nieprecyzyjna ręka nie trafia tam gdzie trzeba a słownik "pomaga" interpretując i zmieniając co chwila to co napisałem. Jakby wiedział lepiej, co autor "chciał przez to powiedzieć". I tak ja na przykład piszę "jedź do domu", na co słownik: "kurz Di fajni" - oczywiste, prawda? Albo piszę "chce mi się pić" a słownik "chude mi spr pić". Oczywiście zdaję sobie sprawę z tego, że to nie wina telefonu, czy słownika, tylko mojej precyzji ale oprócz tego, że komunikaty są często niezrozumiałe to jeszcze wprowadzają w błąd sugerując zupełnie coś innego niż chciałbym przekazać. To co mógłbym powiedzieć w kilka sekund, często zamienia się w minuty a podczas konwersacji jest najczęściej nieaktualne - towarzystwo jest już kilka tematów dalej. Najgorsze są jednak te reakcje, które ja porównuję właśnie do reakcji małego dziecka. 
Na przykład na zajęciach parskam terapeucie w twarz, wyrzucając z siebie hektolitry śliny, która nazbierała się w ustach.. W ogóle "śmieję" się niemal,cały czas - organizm wiecznie na coś reaguje. Często w ten sposób doprowadzam się do bezdechu, powodując skurcz mięśni międzyżebrowych i okropny ból. Nie mam często jak pokazać, że  boli.. Nie krzyczę, bo nie umiem - zresztą bez powietrza raczej by się nie dało.. 

Telewizję traktuję tak jak dawniej i w zasadzie stanowi rozrywkę tylko przy obiedzie- bo ten trwa około godziny. Czasem się wzruszam przy niektórych scenach - nie ma w tym nic nadzwyczajnego. Bywało tak przed udarem i wielu ludzi tak ma. Tyle, że teraz to nie sceny z oskarowych filmów, tylko zwykłych seriali a reakcja to nie grymas a zanoszenie się płaczem. I zdaję sobie sprawę z komizmu sytuacji, z bzdur uch reakcji ale one się po prostu dzieją. To tak jak niesforne dziecko w autobusie - wyczerpaliście już wszelkie środki przymusu - prośby, groźby, szarpanie i nawet klapsa - a ono dalej z szelmowskim uśmiechem kopie Bogu ducha winną staruszkę.. Wypadałoby zabić ale pasażerowie już patrzą z pode łba.
Rano przy każdej okazji moje ciało się przeciąga.. I nie było by w tym nic nadzwyczajnego gdyby nie to, że robi to co chwila i napinają wszystkie mięśnie do granic możliwości, często powodując jakiś skurcz. Łydkę na pewno znacie, tyle że ja nie rozciągnę.. A udo? Też tego skurczu nie rozciągnę. A czy mieliście kiedyś skurcz mięśni brzucha? To coś takiego jak kolka. Tylko "bardziej". 
Sięgam po kubek z kawę - wykręca. Sięgam po telefon - wykręca. Niemal każdy ruch jest impulsem, żeby się przeciągnąć..
Żyję więc uwięziony w tym słodkim idiocie, pozbawiony możliwości jakiegokolwiek komentarza poza tym, co w odpowiednich warunkach napiszę. Skazany jestem na wewnętrzny monolog - reakcję na otaczającą mnie rzeczywistość.  Treści - zapewniam Was - wolelibyście nie słyszeć... 

bottom of page