top of page

Południe
Forteca dzisiaj gra.. Beze mnie niestety. Już rok i dziesięć miesięcy a dalej Lena mnie przewraca na łóżku jak worek kartofli.. Oczywiście zmienia się mój stan pozytywnie ale tak wolno, że prędzej chyba umrę ze starości niż dojdę do siebie. Najświeższej daty to ja nie jestem.. Żeby chociaż zacząć chodzić. Przemieszczać się o własnych siłach na własnych nogach. Kiedy chcę i gdzie chcę. To niesamowite, jak wraz z możliwościami jakie się ma zmieniają się priorytety i chciejstwa. Potwierdza się to, że zazwyczaj uzależniamy swoje zadowolenie, szczęście od czegoś, co dopiero ma nadejść. Rzadko jesteśmy szczęśliwi z tego powodu, że “jest jak jest”. Nie mogę przecież “powiedzieć”, że w mojej sytuacji brak pozytywów. Wreszcie mogę na przykład komponować kiedy chcę a nie kiedy jest na to czas. Albo grać w ”czołgi”. Co prawda tylko “artą” - ale mogę. Mogę się uczyć różnych rzeczy, bo czas na to mam praktycznie nieograniczony. Mogę kontemplować do woli i nikt mi nie powie “hej! Wziąłbyś się wreszcie do jakiejś roboty”. Mogę oglądać filmy kiedy tylko dusza zapragnie. Mógłbym właściwie zagłębić dzieje światowej kinematografii i stać się bez przeszkód znawcą w tej dziedzinie. I nikt nie powiedziałby mi, że tracę czas. Ale nie.. Dążę do tego czego teraz nie mogę. Będę zadowolony, jak sam, stojąc na własnych nogach będę się mógł nachylić, żeby dokręcić luźną śrubkę w piecu.. Stanąć przed zlewem w łazience i umyć normalnie ręce. Uczesać się stojąc przed lustrem i zrobić sobie koka.. Wyczyścić nos, mocno dmuchając w chusteczkę i trzymać ją oburącz.. Zagrać na gitarze zwykły E - moll bez udziwnień i kombinacji. Albo samemu zrobić sobie kawy. Ot - zwykłe rzeczy. Nie poczujecie tego, że można pragnąć takich zwykłych rzeczy.. Ja w każdym razie - póki byłem "na chodzie" - mimo pracy z niepełnosprawnymi i empatii nie czułem.. Wszelkie próby postawienia się na czyimś miejscu i wczucia się w jego położenie były niczym w porównaniu do tego stanu, w którym jestem teraz. Owszem - rozumiałem, wyobrażałem sobie ale nie czułem. Bo jak zwykły, zdrowy człowiek ma poczuć pragnienie założenia sobie butów albo ich zawiązania?! Przecież najlepsze są takie buty, których wiązać nie trzeba! Myślę, że to zależy od wzajemnego stosunku pojęć "chcieć - móc - musieć". Jeśli mogę ale muszę - nie bardzo chcę. Jeśli mogę i chcę, to w porządku. Jeśli jednak chcę ale nie mogę? Tak powstaje fabryka pragnień, marzeń, pożądania. Które w zależności od naszego "móc" stają się w końcu codziennością albo czymś wręcz niedoścignionym.. Bo przecież kiedyś stanę przed lustrem w łazience i przeczeszę włosy. Czy będę z tego faktu dumny, kiedy będę to robił po raz dziesiąty? A po raz sto dziesiąty? Spróbuję. I Wy też spróbujcie. Cieszyć się z "głupich", małych rzeczy. Bo od jutra mogą być poza zasięgiem. Nie macie pojęcia ile bym dał, żeby móc zwyczajnie odchrząknąć..
Idę poćwiczyć, żeby było bliżej..
bottom of page

